Siedzę w metrze. Mijam kolejne stacje. I chyba niedługo wysiądę na stacji tej no...emm ...jak ona miała...a już wiem ... Bellas Artes .  Tak zgadliście jestem w Chile a tak dokładniej to w Santiago, samej stolicy.  Oprócz tego że jestem w stolicy Chile, jadę metrem i kompletnie nie znam hiszpańskiego .
-   Detener Bellas Artes.- nagle odzywaja się głośniki i wyrywają mnie z zamyśleń . -No ładnie , nie znam języka tutejszego,  nie wiem gdzie ide, gdzie mogę przenocować gdzie mogę coś zjeść ,jednym słowem nie wiem nic.to wszystko mnie przytłacza , uciekłam z domu bez pieniędzy (ostatnie wydałam na bilet lotniczy do chile) , z niczym , nawet języka nie umiem. Co ja sobie myślałam ?! -pomyślałam 
zaraz po moich rozmyśleniach drzwi się otworzyły i mogłam już wychodzić . Wyszłam wiec słyszałam naokoło rozmowy ale nic nie zrozumiałam .
Nadal szłam. Nagle w kogoś weszłam . Dorosła kobieta miała na sobie dziwne ubrania. Pomyślałam, że pewnie jest to jakiś charakterystyczny strój dla tutejszych. Nie zdążyłam dokładniej ich obejrzeć. Bardzo się spieszyłam. Poszłam dalej, nagle tamta kobieta wrzasnęła "ladrona" Rozejrzałam się i zauważyłam, że wszyscy przechodni mają spojrzenia zwrócone na mnie. Spojrzałam na swoje ubrania, pomyślałam że może w moim stroju jest coś dziwnego dla Chilejczyków. Porównałam nasze stroje, jednak aż tak bardzo się nie różniły, no może z wyjątkiem tej jaskrawo ubranej kobiety. Z tyłu dobiegł do mnie jakiś hałas. Automatycznie się odwróciłam. Zobaczyłam wysokich, umundurowanych mężczyzn biegnących do mnie. Stałam tak zdezorientowana na środku ulicy. Po chwili dobiegli i złapali mnie, nic nie rozumiałam. Wywracali mi kieszeni, sprawdzali wszędzie, jakby czegoś szukali. Po chwili doszło do mnie, o co chodziło kobiecie. Zapewne ktoś jej coś ukradł, a zorientowała się dopiero teraz. I stwierdziła, że to muszę być ja, przecież przed chwilą na niż wpadłam i miałam świetną okazję do kradzieży. Od razu zaczęłam pochopnie tłumaczyć po angielsku, że nic nie ukradłam. Przez chwilę zarówno oskarżycielka jak i umundurowani mężczyźni słuchali mojej chaotycznej wypowiedzi. Ich wyrazy twarzy złagodniały. Jeden ze starszych umundurowanych powiedział, że mi wierzy, jednak jego obowiązkiem jest sprawdzić czy niczego nie mam. Sprawdził, po czym puścił mnie. Odblokowałam telefon, aby poszukać najbliższej kawiarni. Przy okazji pobrałam sobie tłumacza. Najbliższa kawiarnia była 500 metrów ode mnie. Kiedy tam dotarłam, wyszukałam informacje o komunikacji miejskiej i o walucie w Chile. Po chwili przypomniał mi się strój tamtej kobiety, więc wyszukałam również tradycyjne stroje Chile.





          #1 transport, waluta i trochę kultury


Na początku chciałybyśmy przeprosić za tę przerwę. Zaczynając od dnia dzisiejszego będziemy się starać publikować wpisy regularnie. To tyle z ogłoszeń, ZACZYNAMY!!!
Dzisiaj dowiecie się:
- jaka waluta obowiązuje w Chile
- jak można dostać się do każdego miejsca za pomocą transportu miejskiego





Komuś się skojarzy z sosem do spaghetti, a ktoś od razu będzie wiedział, że to waluta... CZYLI PESO CHILIJSKIE

Jeżeli będziesz w Polsce, to będziesz winien tylko 1 zł swojemu koledze, w Chile to już będzie 177,78 peso.
"Jak to dużo. Nigdy nie spodziewałam się że 1 zł w innym kraju może być aż tak drogie..."

1 zł = 177,78 peso

" Kiedy płaciłam za moje ciastko dolarami, zauważyłam, że w kasie leża banknoty o wartości 500, 1000, 2000, 5000, 10 000 i 20 000 peso!!!"

Tak, tak przeczytaliście dobrze. Kiedy w Polsce banknotem o największej wartości jest 200 zł, to w Chile to będzie 20 000 peso. Nie jest to jednak tak spora suma, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. W rzeczywistości, jeśli by te 20 000 peso przeliczyć w złotówki, to wychodzi około 112,50 zł.


Wartości monet:                                           Wartości banknot:
1 peso                                                            500 pesos                                   
5 pesos                                                          1000 pesos
10 pesos                                                        2000 pesos
50 pesos                                                        5000 pesos
100 pesos                                                      10 000 pesos
500 pesos                                                      20 000 pesos



Jeśli myślisz, że w Temuco dojedziesz do sklepu metrem, to się mocno mylisz. Bo wszystkie metra jeżdżą w Santiago!
 
Ale istnieją też transporty publiczne, które są wszędzie, np.:
- minibusy ( wyglądają jak taksówki, jedna jazda kosztuje od 1000 pesos wzwyż )
- samochody
- autobusy ( w Santiago jednorazowy dojazd kosztuje około 400 pesos )
- pociągi ( jest ich jednak bardzo mało)


Pamiętaj!!! Jak się wybierzesz do Chile to miej przy sobie słowniczek! Niestety taksówkarze nie rozmawiają po angielsku!!!

Jak już dowiedzieliście się z nagłówka metro jest tylko w Santiago. Chociaż występuje tylko w jednym mieście, to nierzadko przebija swoją jakością największe europejskie metropolia.
  

Na dzisiaj to tyle!!! Za niedługo będzie o wiele więcej!!!










Komentarze

  1. Nazwa fajna. A coś na temat szkolnictwa w Chile ? Uczymy się za darmo ? czy może płacimy za naukę ?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga